Forum SKRZYDLATY PIES Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

SKRZYDLATY PIES:Wander - nasz kochany husky ma dom!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SKRZYDLATY PIES Strona Główna -> zwierzęta w nowym domu - adopcje Fundacji SKRZYDLATY PIES
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lejdija
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 10191
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZBukowno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:33, 03 Lip 2017    Temat postu:

Cudowna relacja! Tym bardziej, ze mieszkałam w Nowym Targu 5 lat i sentyment został do dzisiaj.... A Wandzio, to Was jeszcze nie raz i nie dwa razy zaskoczy Smile I brawo za zaokrąglone boczki Very Happy

ps. co do chętnych głaskać bidusia - to tak od zawsze było.. zawsze zwracał uwagę ludzi i faktycznie nigdy go to jakoś specjalnie nie radowało, ale i nie unikał...

pozdrawiam!!!! Heart
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kachul
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 7426
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z prowincji, gdzie wierzofce mają 3 piętra
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:00, 04 Lip 2017    Temat postu:

padłam !! Extra relacja Smile
Aż mi się gęba śmieje... Dawajcie więcej !!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wanderland
Skrzydlaty Dom
Skrzydlaty Dom



Dołączył: 27 Mar 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:51, 05 Lip 2017    Temat postu:

Cytat:
Dawajcie więcej !!!
:hamster_inlove:

Będzie więcej, będzie, tylko musi się nazbierać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wanderland
Skrzydlaty Dom
Skrzydlaty Dom



Dołączył: 27 Mar 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:26, 25 Lip 2017    Temat postu:

No i dorobiliśmy się "hot spota" :hamster_bigeyes: ...
Żaden z naszych poprzednich psów nie miał takiej dolegliwości, więc kiedy zobaczyłam na policzku Wandera sklejoną sierść, pomiędzy którą prześwitywała jakby ropiejąca tkanka, pomyślałam ze to odczyn zapalny po jakimś ugryzieniu przez owada. Naszej pani doktor wystarczył rzut oka i wyprowadziła mnie z błędu. No cóż, jak powiadają, człowiek się uczy przez całe życie... W każdym razie Wander ma teraz na pysku goliznę o średnicy ok. 4 cm, zabarwione na zielono Fatroximinem kudły i nie najlepszy humor. Wczoraj wieczorem spryskiwałam mu skórę Dexapolcortem i bardzo mu się to nie podobało (zresztą który pies lubi psiukacze?), zwłaszcza że jak się okazało, zawartość aerozolu po wydostaniu się z pojemnika jest strasznie zimna. Dzisiaj rano jak zobaczył w moich rękach butelki i waciki, żwawym truchtem pogonił na balkon i zaklinował się w budzie Rolling Eyes Wysłałam po niego Andrzeja ze smakołykiem, ale długo się namyślał, zanim zdecydował się wyjść. Ciekawa jestem, czy Wandzio już wcześniej miał tego rodzaju problemy a jeśli tak, co mu najlepiej pomagało. Poczytałam trochę i wiem, że oprócz zaleconego nam Octeniseptu i Dexapolcortu różne osoby stosują z różnym powodzeniem inne preparaty - Manusan, Dermatol czy Panthenol Spray, ale wszystkiego nie będę próbować, chociaż jeszcze najbardziej przemawia do mnie Panthenol, bo podobno łagodzi świąd i ułatwia gojenie.

[img]<a><img src="https://images84.fotosik.pl/714/b68c8561fd41a5f4med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Podgolony i zielony - znowu możemy promować aktualną modę na osiedlu ... Oby tylko szybko się wygoiło Crying or Very sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
małgorzata
Administrator
Administrator



Dołączył: 08 Lut 2011
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakooff
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:39, 02 Sie 2017    Temat postu:

Witam i pozdrawiam Smile ja osobiście nie miałam do czynienia z takim problemem do czynienia ale pewnie dziewczyny tak.
Wandziu z zielonym wygląda super - ale on pewnie w każdym kolorze wyglądałby super jak to mawiała moja koleżanka "ładnej twarzy i w nocniku do twarzy" można by troszkę przerobić Wink ....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wanderland
Skrzydlaty Dom
Skrzydlaty Dom



Dołączył: 27 Mar 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:53, 02 Sie 2017    Temat postu:

:hamster_evil: To prawda, ładnemu zawsze ładnie...
No, zielone już się zmyło, bo codziennie odmaczamy, dezynfekujemy, suszymy i psiukamy. Jest dużo lepiej, ale do całkiem zdrowej skóry jeszcze trochę brakuje. Najważniejsze, że Wandzio się nie drapie (no, może czasem), konieczność trzymania go w kołnierzu w taką pogodę to byłby horror Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wanderland
Skrzydlaty Dom
Skrzydlaty Dom



Dołączył: 27 Mar 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:43, 14 Wrz 2017    Temat postu:

Czas szybko leci i ciągle go brakuje, więc to, co napiszę to już nie najświeższe "njusy", ale napisać trzeba.
Pod koniec sierpnia spędziliśmy kilka dni w Siedlisku Błominko. Kto zna ten wie, a kto nie zna, temu śpieszę wyjaśnić, że jest to miejsce niezwykłe, dla zwierzolubów takich jak my idealne. Na podwórku gromadka sympatycznych psiaków, konie, które chodzą po terenie jak psy, piękne otoczenie i bujna roślinność, która zdaje się żyć w symbiozie z budynkami. No i oczywiście wspaniali gospodarze. Wander czuł się tam jak u siebie. Nutce podobało się mniej, no ale Nutka to Nutka, pies niereformowalny, bo tylko taki może próbować robić awantury na cudzym podwórku...

Wander i Nutka w magicznej scenerii Siedliska
[img]<a><img src="https://images81.fotosik.pl/797/a52b94718d74e154med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Rezydenci Siedliska
[img]<a><img src="https://images84.fotosik.pl/797/1eae63f883a06e7dmed.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

O takiego kumpla mieliśmy: Wander i Kudłaty - pełna zgoda
[img]<a><img src="https://images83.fotosik.pl/796/fc9ea205056f81e1med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

[img]<a><img src="https://images84.fotosik.pl/797/ec0c3dc7a1341d60med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Wander uznał, że wykupiliśmy "All inclusive" i częstuje się lokalnymi przysmakami
[img]<a><img src="https://images83.fotosik.pl/796/2433822fd376ecd4med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Brygada gotowa do akcji. Proszę się nie śmiać - ja tam jeszcze Wandera nie widziałam pływającego, więc woleliśmy nie ryzykować...
[img]<a><img src="https://images83.fotosik.pl/796/40310da951d6ae0emed.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

[img]<a><img src="https://images83.fotosik.pl/796/a9b2ce543ac53fd7med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Wiosłowanie jest męczące. A mina Wandera chyba wyraźnie świadczy o tym, co sądzi o tej imprezie...
[img]<a><img src="https://images82.fotosik.pl/798/fda7bf83a46af8bfmed.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]
[img]<a><img src="https://images83.fotosik.pl/796/8b42185ad2559c93med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Próbowaliśmy umilić wyprawę canoe przerwą na odpoczynek na dzikim pomoście i pływanie. Wylegiwanie się na słoneczku TAK, pływanie NIE.
[img]<a><img src="https://images83.fotosik.pl/796/e12a2e8e839aecb1med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

[img]<a><img src="https://images81.fotosik.pl/797/ce793c2a5d721e06med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

"Jeśli sądzisz, że wejdę jeszcze głębiej to się mylisz". Mimo zachęt z naszej strony Wandzio nie dał się namówić na pływanie.
Zasada jest taka: jak my (ludzie) jesteśmy na brzegu, to Wander na ogół chętnie i samorzutnie wskakuje do wody, tak do pach. Ale jak my jesteśmy w wodzie i wołamy go do siebie, to ostatecznie wejdzie, ale patrzy na nas z wielką podejrzliwością, jakby sądził, że zaraz będziemy chcieli go topić Twisted Evil. No, tu nas trochę przyłapał, bo w zasadzie miałam w planach podholować go na głębszą wodę, żeby sprawdzić, czy umie pływać, ale jeżeli ma mieć do nas o to wielkie pretensje, to poczekamy...

"Pływanie" też jest męczące...
[img]<a><img src="https://images82.fotosik.pl/798/5a3b5548a8e2a4f2med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Może ktoś chętny na przejażdżkę?
[img]<a><img src="https://images82.fotosik.pl/798/d06f21b4d578d6e7med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Pan chciał odkupić Wandzia. Podmiot (no bo nie przedmiot!) negocjacji jak zwykle po stoicku czeka na werdykt.
[img]<a><img src="https://images84.fotosik.pl/797/ef28dc2b61b22725med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Na spacerach Wander czasem tracił głowę z powodu kaczek i innych atrakcji.
[img]<a><img src="https://images81.fotosik.pl/797/211859e0d0397aa0med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

No i chyba czas wracać do domu...

[img]<a><img src="https://images81.fotosik.pl/797/0f1f655e75848d07med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

[img]<a><img src="https://images82.fotosik.pl/798/4bc71778b942ecb1med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Pozdrawiamy i do następnego odcinka Cool
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wanderland
Skrzydlaty Dom
Skrzydlaty Dom



Dołączył: 27 Mar 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:54, 15 Wrz 2017    Temat postu:

Wiem, wiem, że co za dużo to niezdrowo itp., ale jak już się coś dzieje wartego wspomnienia to lepiej napisać, bo potem pewnie długo będzie proza życia...
Pochwalę się zatem, że 9 września Wandzio (sam, bez panienek) wziął udział w trekkingu "Łapa na Szlaku". Świadomi swojej kondycji i możliwości zapisaliśmy się na dystans rodzinny 15 km (dla ambitnych piechurów było przewidziane 25 km). Jednak z powodu małej ilości uczestników organizatorzy uśrednili trasę do 19 km. No trudno, zapowiadali ładną pogodę, więc pomyśleliśmy sobie, że w razie zasłabnięcia skorzystamy z podwózki, którą przewidzieli organizatorzy. Na szczęście nie było to potrzebne, chociaż ostatecznie przeszliśmy aż 23 km, bo na pewnych odcinkach każdy szedł jak chciał, a my nie znaliśmy terenu. W każdym razie Wandzio zniósł trasę lepiej niż my Very Happy. Okazało się również, że nieco inaczej pojęliśmy ideę "trekkingu", bo pojechaliśmy tam z myślą o spacerze w ładnej okolicy i dostarczeniu Wandziowi okazji do kontaktu z większą ilością psów. No a tu zaraz po starcie większość uczestników ruszyła biegiem i rozpoczęła się ostra walka o nagradzane miejsca Shocked. Na szczęście Wander najwyraźniej (podobnie jak my) nie ma w sobie specjalnie wybujałego ducha rywalizacji i wcale go nie obeszło, kiedy kumple zniknęli mu z oczu w sinej dali. Szliśmy zatem swoim tempem, Wander po drodze wąchał kwiatki i buszował w krzakach (o dziwo wyjątkowo nie próbując narzucać nam kierunku marszu), ja się rozglądałam za grzybami i byłoby naprawdę bosko, gdyby nie wisząca nad naszymi głowami konieczność dotarcia do mety o wyznaczonej godzinie. No i gdyby nie te "dodatkowe" 4 km, bylibyśmy na czas, ale i tak przybyliśmy na 5 minut przed dekoracją zawodników, więc uważam, że spisaliśmy się OK. Najzabawniejsze było to, że kiedy dochodziliśmy do mety, Wandzio nagle doznał przypływu wigoru - wskoczył na chwilę do wody (trasa rozpoczynała się i kończyła obok zalewu) a potem ruszył ostro biegiem, pragnąc zapewne zakończyć trasę honorowo. Potem ze zdjęć zorientowałam się, że wszyscy zawodnicy końcówkę zaliczali biegiem a u Wandera najwyraźniej odezwały się dawne nawyki.
Niestety przez cały czas imprezy robiłam zdjęcia aparatem bez karty pamięci (co to ja miałam dobrego...? aaa, pamięć! Embarassed), zatem wrzucam zdjęcie zrobione przez organizatorów (Wandzio był jedynym hasiorem, więc wszyscy go fotografowali ). Laughing

Wandzio, "twarz" imprezy
[img]<a><img src="https://images81.fotosik.pl/804/ab45c3b956a82792med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

[img]<a><img src="https://images82.fotosik.pl/805/e0cf903890af9a8fmed.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

[img]<a><img src="https://images81.fotosik.pl/804/aa49b64911e9b0ddmed.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wanderland
Skrzydlaty Dom
Skrzydlaty Dom



Dołączył: 27 Mar 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:06, 15 Wrz 2017    Temat postu:

SORRY, chciałam poprawić jeden wyraz (no cóż... nie jestem perfekcjonistką, ale lubię pisać po polsku) a udało mi się zacytować swój post. Czy ktoś mógłby tak dla porządku usunąć "dubel"? Będę wdzięczna...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
małgorzata
Administrator
Administrator



Dołączył: 08 Lut 2011
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakooff
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:28, 18 Wrz 2017    Temat postu:

Dubel usunięty Smile relacja jak zawsze super - rewelacja szczególnie z łódki Smile
A co do biegu, kilka lat temu Wander brał udział w biegu charytatywnym dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na 5 km. Był jak zawsze najładniejszym psem i jedynym który na metę wbiegł za osobą z którą biegł w parze a nie przed nią - zawsze był oryginalny Wink Pozdrawiamy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wanderland
Skrzydlaty Dom
Skrzydlaty Dom



Dołączył: 27 Mar 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:08, 19 Wrz 2017    Temat postu:

Dzięki za pomoc :hamster_want: Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wanderland
Skrzydlaty Dom
Skrzydlaty Dom



Dołączył: 27 Mar 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:36, 10 Paź 2017    Temat postu:

Ostatni weekend spędziliśmy z Wandziem w Warszawie. Zapisałam się na seminarium BAT z Grishą Stewart organizowane przez Psią Wachtę i pomyślałam, że zamiast zostawiać Andrzejowi na głowie 3 psy, wezmę Wandzia ze sobą. Ponieważ organizatorzy przewidują taką możliwość, zgłosiłam swój udział razem z psem (tzn. pies nie brał udziału w zajęciach, tylko mógł przebywać ze mną na sali wykładowej). Jak miał się nudzić w domu, to niech zobaczy coś nowego. Po cichu liczyłam na obecność kilku psich kolegów i życie towarzyskie w czasie przerw. Niestety pierwszego dnia Wander był jedynym czworonogiem na sali, drugiego zaś jedna z pań przyprowadziła suczkę, ale niechętną do kontaktów towarzyskich.
Wandzio jak prawdziwy aniołek grzecznie spędzał czas na swoim posłaniu, większość czasu rozkosznie przesypiając ku uciesze najbliżej siedzących osób. Nie widać było specjalnie, żeby ta sytuacja była dla niego specjalnie stresująca, nie robiły też na nim wrażenia odgłosy szczekania dobiegające z ekranu (Grisha pokazywała wiele filmików ze swoich sesji szkoleniowych). Zabawne było to, że kiedy zgodnie z sugestią wykładowczyni wszyscy wstawali z krzeseł, żeby się chwilę rozruszać, Wander również zrywał się ze swojego posłania i przeciągał się, prostując po kolei wszystkie łapy. Zebrałam wiele pochwał pod adresem Wandzia a on sam zarobił mnóstwo głasków od uczestników szkolenia (nawet Grisha się skusiła Laughing ).
No, ale żeby nie było za słodko, to podkabluję, że Wander dokonał w przeddzień wyjazdu swojej pierwszej kradzieży (zważywszy na fakt, że jest u nas już pół roku to i tak nie najgorszy wynik). Mianowicie dobrał się do spakowanych na podróż gryzaków, które położyłam w reklamówce na torbie przygotowanej na wyjazd. Nie wiem dlaczego uznał, że trzeba się nimi zaopiekować. W każdym razie kiedy wróciłam do pokoju po jakimś czasie, na podłodze smętnie walała się pusta reklamówka i niejadalne elementy wyprawki a gryzaków ani śladu... Niestety nie dało się tego "przestępstwa" przypisać suczkom, ponieważ Tosia w ogóle nie wchodzi do tego pokoju (nie wiem dlaczego, po prostu nie wchodzi), natomiast Nuta nie dałaby rady zjeść gryzaków niepostrzeżenie, zwykle trochę się musi nad nimi namęczyć. No i zgadnijcie, kto następnego dnia na jednym spacerze zrobił dwie wieeelkie kupki?
Druga smutna wiadomość jest taka, że w poniedziałek Wandzior Bandzior zamordował chomika Confused Trochę w tym było winy Andrzeja, który się zagapił i w porę psa nie odciągnął... Ale zwierzątka mi szkoda, bo chomiki to odważne i waleczne istoty - zamiast uciekać, stają do walki z dużo większym przeciwnikiem jak Dawid z Goliatem. Obiecywaliśmy sobie, że będziemy Wandzia bardzo pilnować, no i nie udało się...

Pies w Wielkim Mieście, czyli Wander w Warszawie. Wygląda na to, że dobrze się czuje w wielkomiejskich klimatach.

[img]<a><img src="https://images84.fotosik.pl/848/f80e23aacc23a141med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Grisha i Wander - najwyraźniej oboje mają z tego przyjemność

[img]<a><img src="https://images82.fotosik.pl/849/5ddf227915973529med.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]

Pilny uczestnik wykładów na swoim stanowisku

[img]<a><img src="https://images81.fotosik.pl/848/cd00fc68d7e1cb5emed.jpg" border="0" alt=""></a>[/img]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kachul
Administrator
Administrator



Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 7426
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z prowincji, gdzie wierzofce mają 3 piętra
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:57, 19 Paź 2017    Temat postu:

Wander - światowy pies Very Happy
Pani Gosiu :hamster_inlove:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wanderland
Skrzydlaty Dom
Skrzydlaty Dom



Dołączył: 27 Mar 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:26, 20 Paź 2017    Temat postu:

:hamster_smile:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wanderland
Skrzydlaty Dom
Skrzydlaty Dom



Dołączył: 27 Mar 2017
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:23, 27 Lis 2017    Temat postu:

No, dał nam Wandzio ostatnio trochę popalić... Ale po kolei...
W maju robiliśmy Wandziowi szeroko zakrojone badania, w tym m.in. oznaczanie enzymów trawiennych. Wyszły w dolnej granicy normy. Lekarz próbował namówić nas od razu na suplementację, ale postanowiliśmy z tym trochę poczekać. Ostatnio powtórzyliśmy badanie - nie było lepiej, więc zdecydowaliśmy, że wprowadzamy lek. Dostaliśmy kapsułki Amylactiv i jeszcze Biopron 9, tak na wszelki wypadek, żeby poprawić skład flory bakteryjnej. Pierwszego dnia kuracji Andrzej, który pierwszy zjawia się w domu po pracy, zadzwonił do mnie z alarmującą wieścią, że Wandzio narobił w domu. I to jak narobił! Pierwszą turę zaliczył w łazience (bardzo ładnie, prawda?), gdzie jak wiadomo każdy ma łatwo zmywalne płytki. Ale... Tu uchylę rąbka pewnej tajemnicy: otóż Wandzio robiąc kupkę nigdy nie stoi w miejscu. Wygląda to tak, jakby kupka popychała go do przodu, bo powoli ale stanowczo Wandzio już wypięty robi krok, potem następny i jeszcze następny, aż do szczęśliwego zakończenia Laughing. A potem do akcji wkraczamy my, zbierając kartofelki na dystansie kilku kroków. Niewykluczone, że jakiś czas temu dokuczały mu przepełnione gruczołki i próbował uciec od nieprzyjemnej sytuacji. Ale gruczołki zostały doprowadzone do porządku, a zwyczaj został...
No i teraz wracamy do sytuacji wyjściowej - Wandzio w łazience, robi kupkę o konsystencji błotka, posuwając się do przodu swoim zwyczajem... Jak możecie sobie wyobrazić, zasięg rażenia miał całkiem spory. Oberwało się nie tylko podłodze, ale i moim klapkom, smyczom suszącym się jak zwykle obok kaloryfera, nawet obroża Nutki ucierpiała Evil or Very Mad Na szczęście nie dotarł do żelazka.
Po czym okazało się, że była jeszcze druga tura: Andrzej wszedł po coś po ciemku (on tak lubi) do kuchni i tam wdepnął w kolejną kupkę, po czym oczywiście z rozpędu ją poroznosił po całym chodniczku. I tak miał szczęście, że założył uprzednio kapcie, bo zwykle chodzi po domu tylko w skarpetkach...
Do końca dnia w domu wrzała ciężka praca: pranie, mycie, wietrzenie. Na szczęście wszystko dało się odratować. No i byłam Wandziowi bardzo wdzięczna, że pominął korytarz, bo mam tam taki dłuuugi dywanik, który nie zmieściłby się w wannie. Na drugi dzień przed wyjściem do pracy gorączkowo usuwaliśmy z podłogi wszystko, co mogłoby paść ofiarą kolejnej wpadki Wandzia. Oczywiście nie odważyłam się podać mu kapsułek, śniadanko też dostał niezbyt obfite. I nic się nie wydarzyło, kupka wróciła do normy. Z lekką obawą zaczęłam znowu podawać kapsułki. Przez kilka dni wszystko było w porządku. A potem kolejna powtórka z rozrywki, tym razem w skromniejszej wersji. Po wysprzątaniu łazienki (żadnego prania tym razem) odetchnęliśmy z ulgą. Następnego dnia rano Wander który nocował na balkonie, po wejściu do pokoju od razu skierował swoje kroki za ściankę, gdzie trzymamy różne bardzo potrzebne szpargały. Zaintrygował mnie tym, bo zwykle tam nie zagląda. Zajrzałam więc i ja, no i okazało się, że na środku przejścia czeka od poprzedniego dnia lekko już podsuszona kupka. Shocked Wandzio był najwyraźniej zniesmaczony tym, że jeszcze jej nie znaleźliśmy i postanowił nam pomóc. Gwoli usprawiedliwienia muszę powiedzieć, że wprawdzie poprzedniego dnia wydawało mi się, że w mieszkaniu nadal unosi się smrodek, ale ponieważ jednocześnie w suszarce suszyły się jabłka, więc zapachy się wymieszały. W końcu największy nos w naszym domu ma Wandzio, nie ja.
No cóż, na koniec dodam jeszcze, że podejrzewam, że kłopoty Wandzia pojawiały się w tych dniach, kiedy podawałam mu kapsułki w osłonce, zamiast wysypać ich zawartość do jedzenia. Może osłonka mu nie służy. W końcu nie na darmo ma opinię kosmity. Trzymajcie kciuki za moją teorię, bo jeżeli okaże się nieprawdziwa, to czeka nas jeszcze niejeden gorący wieczór... Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SKRZYDLATY PIES Strona Główna -> zwierzęta w nowym domu - adopcje Fundacji SKRZYDLATY PIES Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17
Strona 17 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin